10 września 2018

Grzegorz Szuplewski - burmistrz Miasta Piastowa


Jaki jest Pana związek z Piastowem?

Można powiedzieć właściwie „całożyciowy”. Moi rodzice z siostrą i ze mną, wprowadzili się do Piastowa, do wybudowanego przez tatę domu, w sześćdziesiątym drugim roku, w grudniu, na Święta, czyli ja miałem wtedy półtora roku, tak mniej więcej. I od tej pory już po prostu - tutaj. Oczywiście z przerwami: na studia, na jakieś wyjazdy, ale generalnie - poza kilkumiesięcznymi jakimiś pobytami poza Piastowem - to właściwie cały czas mieszkam tutaj. Bardzo długo - ponad pół wieku. Widzę nawet teraz, gdy to pytanie padło i automatycznie cofam się w przeszłość, że to też dobra okazja do tego, by spojrzeć jak miasto się zmieniło w tym czasie, bo naprawdę zmiany są bardzo duże. 

Skąd pomysł na zostanie Burmistrzem?

Ja powiem tak: to nie jest mój pomysł. Nie mam żadnych praw autorskich do niego. Od samego początku mojego zaangażowania w Samorząd (od początków III Rzeczpospolitej, bo pierwsze wybory to jest rok 90. w maju) współpracowałem blisko z kolegami z Komitetu Obywatelskiego - od 89 roku właściwie, bo Komitet Obywatelski „Solidarność” wtedy powstał). Komitet wprawdzie już nie działa dzisiaj, ale nigdy nie został formalnie rozwiązany, więc to są nasze korzenie służby dla lokalnej społeczności. Liderem tego Komitetu był i pozostaje Pan Zdzisław Brzeziński - pierwszy i przez pięć kadencji Burmistrz Piastowa. Postać niesłychanie zasłużona i szczerze - raczej z nim warto byłoby pogadać, nie ze mną. Ja byłem odpowiedzialny za przeprowadzenie kampanii wyborczej w roku 90. naszych kandydatów. Wtedy Piastów był podzielony na 28 okręgów mandatowych - bo to jest też ważne. Było 28 radnych wtedy - siedmioro więcej niż w tej chwili. Ja wtedy nie kandydowałem, kandydowałem rok później. Od tamtej pory, corocznie, byłem wybierany w skład Rady Miejskiej. Miałem też zaszczyt kierowania Radą Miejską przez 3 kadencje, czyli 12 lat. Aż do 2014, gdy w wyniku wyborów powierzono mi funkcję burmistrza. Praca, jaką wykonuje Burmistrz to codzienna obecność w mieście, taka bardzo zaangażowana. Dobre sprawowanie tej funkcji wymaga takiego zaangażowania. Stowarzyszenie „Nasz Piastów” to jest moje środowisko nadal. Środowisko bezpartyjne ludzi, takich, dla których służba wspólnocie mieszkańców naszego miasta jest główną misją.

Jakie napotkał Pan największe przeszkody na swojej drodze do bycia Burmistrzem?

To jest bardzo trudne pytanie. No cóż, żeby zostać burmistrzem trzeba wygrać wybory. W wyborach sprzed 4-ch lat o to stanowisko ubiegało się 5 osób - ja, byłem kandydatem bezpartyjnym. Trudność podstawowa była taka, żeby z punktu widzenia skuteczności działania, po pierwsze wygrać te wybory (to się udało w drugiej rundzie), no a później realizować program. Każda sytuacja, która powoduje, że z jakichś względów realizacja programu jest trudna, staje się taką przeszkodą. Ja nie spotkałem tu jakiegoś dużego kłopotu, dużej przeszkody, poza takimi drobnymi, które wynikają z tego, że np. dokumentacja jest nie na czas zrobiona, nie zawsze można dojść do własności terenu, na którym chce się prowadzić inwestycję i to wydłuża czas realizacji. To są przede wszystkim te sytuacje. Akurat, wydaje mi się, że to jest szczęśliwa okoliczność, że w tej kadencji udało się - też dzięki bardzo ciężkiej i oddanej pracy moich współpracowników i urzędników (bo samemu to nic nie można zrobić - trzeba mieć zespół osób kompetentnych i oddanych sprawie, żeby coś zrobić) udało się pozyskać dość znaczne środki pozabudżetowe na inwestycje i z tego się bardzo cieszę. I to jest sprawa fundamentalna.

Mamy piękną szkołę.

No właśnie. Państwo mają ładną szkołę, SP 3 wygląda inaczej, przedszkole nr 4 - tych obiektów jest naprawdę sporo. To jest fajne. 

Tężnia, panie Burmistrzu - wszyscy o tym mówią.

No troszkę tak, ale ja praw autorskich żadnych tutaj sobie nie przypisuję - może poza wskazaniem lokalizacji. Bardzo naciskał na jej budowę mój zastępca, pan Konrad Rytel i chwała mu za to, bo rzeczywiście powstała szybko. Tężnia jest fenomenalna jako miejsce spotkań, jako miejsce też takiego pożytecznego spędzania czasu - ona jest cały czas oblężona. No jeśli można spotkać się ze znajomymi, bądź nie ze znajomymi, a zawrzeć jakąś znajomość, porozmawiać, a przy okazji poprawiać sobie zdrowie. Właściwości tej solanki, która tutaj jest, są bardzo cenne dla układu krążenia i dróg oddechowych, więc to wszystko na co z kolei jesteśmy troszeczkę narażeni w związku z naszym, niestety, niedobrym powietrzem. Jeśli chodzi o jakąś sprawę, która może urastać do rangi problemu, nierozwiązanego na dzisiaj, to jest właśnie jakość powietrza. Tutaj robimy dużo, żeby tę jakość poprawić, ale to jest proces, który mamy wspólnie realizować.

No jest jedna porażka, ewidentna, taka która mnie bardzo boli do tej pory, czyli sprawa w jakimś sensie symboliczna - walka o drzewa - którą niestety przegraliśmy z kolejarzami. No, ale była to bardzo trudna sprawa do wygrania.

No, ale rewitalizacja będzie teraz.

Będzie, będzie, no ale szkoda tych akurat drzew, bo stacja w Piastowie była to chyba jedyna stacja w Polsce, na której zachowały się drzewa żyjące od początku do końca w takiej przestrzeni, którą kiedyś wyznaczyli im kolejarze. Bo, to przecież nikt inny nie sadził tych drzew, tylko kolejarze. No ale, stało się jak się stało. Nie udało się nic więcej zrobić. Przepraszam, bo nie odpowiedziałem ci do końca na pytanie, ale dlatego, że tych przeszkód aż tak wielu nie było.

No to Pan opowiedział chyba na następne pytanie - miałem właśnie zapytać: Jaki jest największy Pana sukces? Ale już Pan odpowiedział :)

No tak, to wszystko po trochu się składa. No i jeśli przełoży się na takie konkretne inwestycje, to też domy komunalne z mieszkaniami, które kończymy. To jest pierwsza taka inwestycja w ogóle w historii miasta. Nigdy Piastów nie budował mieszkań komunalnych. Teraz udało się - będzie 37 takich mieszkań. Planujemy następne. Zobaczymy jak to się ułoży. Szkoła, przychodnia - właśnie tutaj ta troska też o zdrowie nasze, rewitalizacja zieleni. Bardzo kapitalna program. Dobrze, że jest realizowany.

Jakie ma Pan plany na przyszłość?

Uzyskałem poparcie mojego środowiska, czyli Stowarzyszenia „Nasz Piastów” na ubieganie się o reelekcję na stanowisko Burmistrza. Oczywiście podejmę to wyzwanie. Wybory, to wybory i dobrze, że każdy je ma. Jeśli zostanę wybrany na pewno, będziemy kontynuowali to wszystko co się dzieje w mieście i postaram się, żeby też taka dynamika działania była jak do tej pory. Natomiast jeśli nie, to mam jakiś pomysł na życie. Mam swój zawód, więc jakoś - myślę - sobie poradzę. Z Piastowa się nie wyprowadzę.

Staram się kontynuować linię, którą przez całe lata środowisko „Naszego Piastowa” wypracowało. Głosy mieszkańców oddane na program oznaczają dla nas poparcie tego programu. Jeśli wygrywamy wybory, czy to ja, czy moi koledzy do Rady (tak jak było 4 lata temu), mamy po prostu obowiązek realizacji tego programu - tak to traktujemy. To jest linia programowa, która ma dość znaczne poparcie w mieście. Zakłada ona działania oczywiste - działania na rzecz budowy infrastruktury technicznej, z której wszyscy korzystamy, czyli wodociągów, kanalizacji, nawierzchni dróg, chodników, teraz doszły do tego ścieżki rowerowe; budujemy sieć światłowodową, to wszystko są takie działania infrastrukturalne. Jako mieszkaniec Piastowa też chciałbym, żeby te rzeczy po prostu były realizowane, żeby była dobra sieć dróg, bezpiecznych ulic, ścieżek rowerowych, chodników równych, żeby było czysto, żeby była trawa przystrzyżona na terenach zielonych na czas… Dlatego to wszystko robimy. Jak teraz przełożymy to sobie na działania bezpośrednie, to właśnie poprzez budowę dróg, w czasie tych 4 lat, czyli kadencji, która dobiegła końca, udało się albo wyremontować generalnie, albo zbudować nawierzchnie na 26 ulicach. Jest jeszcze co najmniej drugie tyle ulic (około 40). Potrzebujemy więc pewnie, przy takim zaangażowaniu środków, jakąś jedną kadencję, (od 2018 będzie dłuższa - pięcioletnia), więc zakładając finansowanie na obecnym poziomie (prace rewitalizacyjne przekłada się na 8-9 ulic rocznie), to powinniśmy zdążyć to zrobić w przeciągu 5 lat.

Rozbudowa szkoły naszej - liceum, to jest też jedno z flagowych zadań. Byliśmy przygotowani do rozpoczęcia tego zadania teraz. Niestety, oferty na wykonanie w formie partnerstwa publiczno-prywatnego (to jest takie nowe narzędzie do wspierania działań samorządów przy uwadze rządu). Podjęliśmy takie wyzwanie - natomiast dwie oferty, które zostały złożone znacznie przewyższyły nasze oczekiwania. Zadziałał rynek, gdzie nagle brakuje wykonawców, brakuje firm, zdrożały materiały o 30%, w związku z tym kosztorys wynikający z dokumentacji przygotowanej dwa lata temu, już na dzisiaj jest niedoszacowany. Szkołę i halę sportową miał wybudować partner prywatny, czyli firma jakaś zewnętrzna, a my mieliśmy potem przez 15 lat płacić za dostęp do tej infrastruktury (na tym polega partnerstwo). No tutaj wyszło za drogo, na pewno za drogo, więc my nie mieliśmy żadnych skrupułów, żeby nie iść tą drogą, bo to byłaby taka ekstrawagancja troszkę. Spróbujemy inaczej - szkoła to jeden ze sztandarowych projektów. Chcemy by Piastów miał pełną edukację na bardzo wysokim poziomie. Do tego dojdzie jeszcze budowa dwóch hal sportowych, dla dwóch szkół dla nr 4 i nr 3 - bo te dwie szkoły nie mają właściwie takiego obiektu z prawdziwego zdarzenia; remonty boisk, między innymi w szkole nr 5, bo tutaj potrzebny jest remont generalny

Używamy bardzo dużo…

Tak, wiem, wiem :) Po prostu ten obiekt już się zużył, ma już swoje lata! Tak samo w szkole nr 1 boisko wymaga pilnej rehabilitacji. To są takie główne zadania.

Czy ma Pan dla nas jakieś wskazówki, jak żyć aktywnie, przedsiębiorczo?

To jest takie trudne pytanie. Ja po pierwsze, bardzo nie lubię dawać komukolwiek, jakiekolwiek wskazówki, bo uważam, że nie mam do tego ani prawa, ani żadnego tytułu. Natomiast, mogę postarać się podpowiedzieć pewne działania. To znaczy tak: na pewno warto się uczyć. Może to nie jest popularne. Wy za parę lat swoim dzieciom, przyjaciołom, czy jakimś młodym ludziom, z którymi się będziecie spotykać już jak będziecie dojrzałymi ludźmi to też na pewno to powiecie. To na pewno - WARTO SIĘ UCZYĆ. W tej chwili są fantastyczne możliwości do nauki i trzeba je wykorzystać. Mogę tu zadeklarować, że przez działania wspierające naszą edukację w mieście, będziemy starali się zrobić wszystko, abyście mieli jak najwięcej takich możliwości. To jest uważam, jeden z podstawowych obowiązków ludzi Samorządu i nie może być tak, że nagle ulica będzie ważniejsza niż to, żeby były nowoczesne środki na naukę w szkole. Dla mnie taka sytuacja jest niewyobrażalna. Przynajmniej dokąd ja będę miał tutaj coś do powiedzenia, na pewno tak nie będzie. Zawsze ten rozwój miasta musi być zrównoważony, w pełnym tego słowa znaczeniu. Musimy dbać o ludzi, bo ludzie są najważniejsi. Po drugie, jak o ludzi, to o to, by młodzi ludzie mieli możliwość nauki w dobrych warunkach, w jak najlepszych. Mieli możliwość wypoczynku, czyli cała sfera związana z rekreacją, ze sportem. Mieli też szansę i prawo do życia w czystym środowisku, w dobrze zorganizowanym mieście. To już wszyscy ludzie, nie tylko młodzi. To jest taka sprawa, która dotyczy nas wszystkich. No, a jeśli chodzi o sam system nauki, to też sobie stawialiśmy zawsze mocno w polu naszego działania - i tak było zawsze, wielokrotnie jak rozmawialiśmy z burmistrzem Brzezińskim na ten temat. Dlatego walczyliśmy o szkoły, żeby Liceum było nasze, żeby mu nic nie zagrażało. Chcemy, żeby w Piastowie były dobre warunki do nauki od najmłodszych lat, czyli od pójścia do przedszkola, bo to też już dzisiaj nie jest miejsce zabawy, ale nauki też właściwie, aż do ukończenia dobrej szkoły średniej na dobrym poziomie, bez potrzeby wyjeżdżania z miasta. Uważam, że to jest nasz obowiązek, do tego zawsze dążyliśmy i to nie jest jeszcze zadanie zakończone, ze względu na to, że brakuje tej inwestycji przede wszystkim w przestrzeń do nauki w postaci przyzwoitych warunków funkcjonowania liceum. Bardzo zależy nam też nam tym, żeby druga szkoła średnia nasza, też z piękną historią, powróciła na to miejsce, które miała przez bardzo wiele lat. Mam nadzieję, że w końcu uda się do tego doprowadzić. Wtedy byłaby sytuacja też taka unikalna w skali kraju - bo musicie też wiedzieć, że prowadzenie szkół średnich to nie jest zadanie gminy. To jest zadanie powiatu. Natomiast, jeśli jest jakieś zagrożenie dla szkoły średniej, która ma pewną tradycję związaną z miastem, to nie można też stać jakby obojętnie, obok tego i przymykać na to oko.

A wracając do pytania: uczyć się, ale bawić się. Bawić się oczywiście rozsądnie, bezpiecznie. Rozmawiać z kolegami, nie przez smartfon. Pewnie znielubicie mnie w ułamku sekundy, ale jeśli by to ode mnie zależało, to wprowadziłbym zakaz używania telefonów komórkowych w szkołach, we wszystkich. 

To już jest u nas w szkole.

We wszystkich, żeby nie było nawet takiej pokusy. Pamiętam - to już były zamierzchłe czasy, kiedy ja chodziłem do szkoły - dla nas przerwa, to był natychmiast jakiś rodzaj sportu. Biegaliśmy np. robiliśmy jakieś zawody - dzięki temu, że był ten kontakt. Jak to mądrale mówią - taka interakcja bezpośrednia, a nie przez środki komunikacji. Jeśli możecie to proszę, byście nie nadużywali tego sprzętu, a może w ogóle nawet go odstawiali, tak z zasady. Lepiej pójść pograć w piłkę, pojeździć na rowerze (można pojechać na rowerze, można sobie wypożyczyć rower nawet na godzinę, czy pół). Można pograć w piłkę - tutaj stadion miejski jest otwarty. Z tego też się bardzo cieszę, że szkolne obiekty sportowe są dostępne. No co więcej? Jakiś rodzaj oferty kulturalnej. Tutaj też bardzo chętnie bym widział współpracę z Wami. Zresztą pani dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury też na to liczy. Będziemy musieli pomyśleć o tym, żeby tam przestrzeń kultury zaaranżować jako specjalną ofertę dla Was - dla młodzieży. Ludzie starsi nie powinni młodym urządzać wolnego czasu. To nie jest najlepszy pomysł. 

Maja była na czytaniu „Przedwiośnia”, koncerty mieliśmy w MOK-u, zajęcia różne, przedstawienia...

No właśnie. To są fajne pomysły. 

Czy praca Burmistrza nie przeszkadza Panu w życiu prywatnym?

I tak, i nie. Ona ma swoje prawa. Ja często wychodzę późno, ale to nie jest tak, że ja tu najdłużej pracuję, bo jest tutaj takim tytanem pracy. To wynika, nie z tego, że uwielbiamy tutaj siedzieć, tylko dlatego, że czasami dopiero po zakończeniu takiego dnia pracy, można spokojnie sobie coś tam poplanować. To oczywiście, odbywa się kosztem czasu dla rodziny. Natomiast byłoby nadużyciem, gdybym powiedział, że mam dyskomfort z tego powodu duży. Owszem, czasami moja żona też coś zaplanuje - np. wyjazd z dziećmi, czy coś i ja nie zawsze mogę to zrobić. Natomiast, to nie jest czas taki bezpowrotnie stracony, bo kiedy indziej można w jakiś inny sposób to nadrobić. To jest kwestia organizacji. To też jest jedna z moich rad dla was - żebyście UCZYLI SIĘ ORGANIZOWAĆ SOBIE CZAS, NAWET TEN WOLNY, KTÓRY MACIE. W waszym wieku macie go jeszcze stosunkowo dużo, ale też nie ma go w nadmiarze. Całe otoczenie, w którym żyjemy, świat, który nas otacza, jest dosyć agresywny w sensie wykradania wolnego czasu. I gdybyście wypracowali w sobie taki mechanizm obronny, żeby nie dać się okraść z tego czasu, poprzez sytuacje, które czasami trudno przewidzieć, to byłoby super. Naprawdę. Uważam, że na pewno warto próbować to robić, bo to jest czas dla bliskich, dla rodzeństwa, dla kolegów, dla przyjaciół. Jest czasem takim, który jest zawsze najcenniejszy. 

Które z wydarzeń ze stulecia jest dla Pana najważniejsze?

Takiego z historii naszej polskiej? Czy naszej lokalnej? 

Lokalnej, czy polskiej. Takie, które pamięta Pan po prostu, jako pierwsze, które przychodzi na myśl, gdybym szybko zapytała.

Trzeba jednak spojrzeć w dwóch perspektywach. Narodowa perspektywa - są takie wydarzenia, i smutne i przyjemne - samo to sprzed 100 lat, czyli odzyskania niepodległości. To jest samo w sobie wydarzenie znaczące. Obrona tej niepodległości - kształtowanie granic - później walka o tę niepodległość, przez fenomenalny czas rozwoju w dwudziestoleciu międzywojennym. Później wojny, z tą naszą traumą narodową. W wyniku tych wojen pogmatwane losy tak wielu ludzi - ofiara olbrzymia. Później czas budowania tożsamości narodowej w konfrontacji z systemem, który starał się wszystko zniszczyć. Ja mam poczucie tego, że żyjemy niewątpliwie w szczęśliwym czasie teraz. Doświadczenie mojego pokolenia, gdy jeszcze żyłem w komunie, nie tej komunie agresywnej, drapieżnej, gdy mordowano ludzi na ulicach, jak w latach 40-ych. Ale w komunie, w której za odwagę publicznego upominania się o wolność można było zapłacić wysoką cenę. Przywilej życia w wolnej Polsce - to największe wydarzenie z perspektywy takiego zwykłego człowieka jak ja. Dla mnie to jest ważne, że można było takich czasów dożyć. Karol Wojtyła postawił pytania - na parę miesięcy przed tym zanim został wybrany na Papieża, czyli to będzie 40 lat temu - w przepięknym poemacie „Myśląc Ojczyzna” - sam sobie te pytania zadawał. Chłopak urodzony w 20-tym roku. Jego koledzy ginęli na jego oczach właściwie w czasie wojny, i on sobie zadawał pytania „dlaczego on ocalał?, „którędy biegnie granica między pokoleniami? które pokolenie zapłaciło za dużo, a które nie dopłaciło”?. To są bardzo ważne pytania. Wydaje mi się, że takie pytania trzeba byłoby sobie stawiać. Ludzie, którzy dotknęli tego przejścia epok mają prawo i obowiązek takie pytanie sobie stawiać. Wy może mniej, bo nie macie takiego doświadczenia i obyście nigdy nie mieli. Takie pytania, tak naprawdę, kształtują człowieka. Bez zadawania sobie takich pytań nigdy nie będziemy wiedzieli, czy my jesteśmy Polakami. Formalnie będzie w dowodzie napisana narodowość, może jeszcze coś innego, coś co nas przypisuje do grupy narodowej, ale nie będziemy wiedzieli, czy ważniejsze dla nas jest to, że jesteśmy Polakami, czy że jesteśmy Europejczykami. Co też nie wiadomo, co to znaczy na dzisiaj. Wydaje mi się, że z punktu widzenia tego stulecia ja takie pytanie sobie stawiam często, bo bez tego pytania można zabłądzić. Wydaje mi się, że to jest istotne.

Te wszystkie wydarzenia trudno tak rozgraniczyć. To wszystko się wiąże. Nie ma czegoś takiego, że nagle jest jakiś wyłom, coś wielkiego, jakieś wielkie ważne wydarzenie, które nie wiąże się z tym, co było wcześniej i z oddziaływaniem na to co się wydarzyło później. Tak, wszystko jest ważne. Tak jest. Historia jest naprawdę nauczycielką życia, jak porzekadło mówi - tylko, żeby umieć wyciągać wnioski.

 

Dziękujemy bardzo.